Tiaaa... Przygotowania i przygotowania, wszyscy myślą, ze półtora roku to mnóstwo czasu i zdążymy wszystko załatwić a ja próbuję ich uświadomić, że salę to trzeba rezerwować JUŻ. Bo w tym fajniejszych miejsca za chwilę nie będzie terminów. Ale chyba możemy odtrąbić pierwszy sukces, gdyż znaleźliśmy salę i mamy nawet zarezerwowany termin. O masakra. Tyle szukania i jeżdżenia. Jeśli ktoś mi powie, że wybieranie tego wszystkiego to sama przyjemność to z pewnością kłamie :) Tak czy inaczej widzę światełko w tunelu :P
Tym razem coś na spokojnie, zielony, kolor wiosny, nadziei, kojarzy się z nowym życiem :) W sam raz na czas gdy drzewa puszczają pączki (to już pewnie niedługo). Kremowy numer 18 od La Femme to fajny kolor, taki na co dzień, prosty, niezaskakujący ale jednak ma coś uroczego w swojej prostocie.
2 coats + base | 2 warstwy + baza
Śliczny kolor :) Kocham zielenie :)
OdpowiedzUsuńświetny lakier ;)
OdpowiedzUsuńmyślałam że to mięta, ale jednak nie :D fajny kolor
OdpowiedzUsuń